Elizabeth
Kieran odprowadził nas na Highbury.- Musimy się jeszcze spotkać i porozmawiać- oświadczył
- Najlepiej jeszcze przed październikiem, później nie będę miała dużo czasu
- Jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi możesz na nas liczyć
- Dzięki- uśmiechnęłam się- Do zobaczenia- pożegnałam się
- Pa wujku- Victoria przytuliła się do niego
- Pa ślicznotko- pocałował ją w czubek głowy. Po wejściu do mieszkania Victoria włączyła radio i zaczęła tańczyć do nowej piosenki Taylor Swift.
- Chcecie coś zjeść?- zapytałam. James poszedł za mną do kuchni i z lodówki wyciągnął sok pomarańczowy.- Nalejesz sobie sam?- spytałam podając mu szklankę
- Tak mamo
- Vicky, chcesz soku?
- Nie!- odkrzyknęła wciąż tańcząc
- Może zapisałabym Cię na balet- zaproponowałam. Zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Byłoby super- uśmiechnęła się. Po obiedzie dzieci włączyły sobie jakąś bajkę. Rozpoznałam pierwsze dźwięki Perfect Strangers. Niechętnie odebrałam połączenie od Holgera Badstubera domyślając się głównego tematu rozmowy.
- Cześć- przywitał się- Co u dzieci?
- Cześć, wszystko dobrze. Czemu dzwonisz?
- Martwię się o Ciebie.
- Nie musisz. Świetnie daję sobie radę.
- Wróć do Monachium.
- Nie
- Dlaczego?
- Nie chcę i nie mogę.
- Liz, proszę
- Nie rzucę studiów i pracy tylko dlatego bo ty chcesz żebym wróciła do Monachium
- Ale...- zaczął
- Nie wrócę do Monachium- powtórzyłam
- W takim razie ja przyjadę do Londynu
- A, proszę bardzo. I tak mnie nie znajdziesz
- To się jeszcze zobaczy- mruknął i rozłączył się.
Następnego dnia odprowadziłam dzieci do szkoły i poszłam do pracy.
- Liz, kawa na dwójkę- przełożyłam kawę na tacę i podeszłam do stolika
- Pańskie zamówienie- uśmiechnęłam się
- Uśmiechasz się tak samo jak pięć lat temu- oznajmił. Podniosłam wzrok i spojrzałam w jego brązowe oczy. Odeszłam od stolika. Pod koniec pracy podszedł do mnie
- Elizabeth, porozmawiajmy.
-Może kiedy indziej. Przepraszam, spieszę się- mruknęłam i ruszyłam przed siebie. Dogonił mnie.- O czym tak bardzo chcesz rozmawiać?
- O nas
- No dobrze, porozmawiajmy.
- Dlaczego wyjechałaś z Londynu?
- Chciałam poznać kulturę i obyczaje Bawarii
- A dzieci?
- Skąd o nich wiesz?
- Widziałem Cię z nimi i Kieranem.
- To dzieci mojej ciotki. Chciała żebym się nimi zajęła przez trzy miesiące.
- Co się z nią stało?
- Wyjechała do Stanów- skłamałam. Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Zatrzymaliśmy się pod przedszkolem. Dzieci wybiegły z budynku.
- Vicky, James to Aaron. Musimy już iść. Do zobaczenia Aaron- pożegnałam się. Chwyciłam dzieci za ręce i poszłam do mieszkania. James i Victoria włączyły telewizor. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam do ręki zdjęcie przedstawiające mnie i Aarona sprzed pięciu lat. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Wszystkie wspomnienia wróciły. Pierwsze spotkanie, pierwsza randka i wspólna noc. Zadzwonił mój telefon
- Elizabeth, przyjdziesz do baru?- zapytała moja szefowa
- Będę za dwadzieścia minut
- Super, dzięki- rozłączyła się. Zadzwoniłam do brata i spytałam czy mógłby zająć się dziećmi. Wziął rodzeństwo do siebie i przy okazji podwiózł mnie do pracy. Miałam zostać do północy. Wpół do północy w lokalu pojawił się Theo z Olivierem i Mathieu. Zamówili po jednym piwie. Do mieszkania odwiózł mnie Theo, który przywiózł francuzów. Cała nasza czwórka czekała na mecz z Tottenhamem.
_____________
Już za niedługo mecz z Tottenhamem. Liczę na wysoką wygraną Kanonierów. Obstawiam 4-1.
Strzeli: Ramsey, Wilshere, Sanchez i Welbeck.
COYG