Po kilku godzinach byliśmy na Korsyce. Pogoda była idealna. Świeciło słońce, a niebo było bezchmurne. Od razu po wylądowaniu zadzwoniłam do brata.
- Hej Liz.- przywitał się.
- Cześć. Co u Vicky i Jamesa?- spytałam.
- Nie wiem.- odparł.
- Jak to nie wiesz?!- zapytałam zdenerwowana.
- Laurent wziął ich do wesołego miasteczka.
- Aha, no dobra. Zadzwoń do mnie jak wrócą.
- Okej, do zobaczenia.- pożegnał się i rozłączył.
Po zostawieniu bagaży w hotelu poszliśmy na plażę. Usiadłam na piasku i wpatrywałam się w horyzont. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi.
- Zgadnij kto.- usłyszałam roześmiany głos mojej córki.
- Victoria.- uśmiechnęłam się i pocałowałam ją i Jamesa w policzek. Kawałek dalej zobaczyłam uśmiechającego się Laurenta.
- Dziękuję że ich przywiozłeś.- uśmiechnęłam się do Francuza.
- Nie ma sprawy. Kochane dzieci.- odparł i odszedł. Victoria i James budowali zamek z piasku. Usiadłam obok Aarona i oparłam głowę na jego ramieniu.
- Podoba Ci się tu?- spytał.
- Tak, bardzo.- odparłam.- Przyjedziemy tu na wakacje?
- Pojedziemy gdzie tylko będziesz chciała.- pocałował mnie w policzek i mocniej do siebie przytulił. Gdy zaczęło się robić chłodniej wróciliśmy do hotelu. Po kolacji obejrzeliśmy film i dzieci poszły spać.
- Idę się przejść.- oznajmiłam zakładając sweter. Wyszłam przed hotel i ruszyłam wzdłuż brzegu morza. Po kilku minutach spaceru zatrzymałam się i spojrzałam na księżyc. Weszłam do wody, tak że sięgała do połowy kolan. Usłyszałam za sobą cichą melodię. Odwróciłam się i spojrzałam na Walijczyka.
- Zostawiłeś dzieci same?
- Nic im się nie stanie. Obiecuję.
- W innym wypadku oberwiesz.
- Chcę zawsze już być przy Tobie i cieszyć się Twoją bliskością, bo nie wyobrażam już sobie życia bez Ciebie, bez Twojego głosu, bez Twojego widoku, dotyku, ciepła.- rozpoznałam refren Thinking Out Loud i w głowie ją nuciłam. 'I'll just keep on making the same mistake'. Czułam zbierające się w kącikach oczu łzy.- Godzinami mógłbym słuchać, jak opowiadasz mi o swoich troskach, choć dałbym wszystko, abyś tych trosk miała jak najmniej. Kocham Cię, wyjdź za mnie. Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi?- uklęknął na jedno kolano, a kieszeni spodni wyciągnął małe pudełeczko.
- Tak.- pokiwałam głową. Włożył mi na palec śliczny pierścionek. 'Kiss me under the light of a thousand stars'. Zaśmiałam się gdy podniósł mnie do góry i okręcił się wokół swojej osi.
- Wracajmy bo się przeziębisz.- objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Poczułam wibrujący w kieszeni spodni telefon. Odebrałam połączenie od Natalie.
- Liz?- usłyszałam po drugiej stronie jej głos. Poznałam że płakała.- Muszę z Tobą pogadać koniecznie. Przyjedziesz do mnie?
- Jasne. Będę tak szybko jak tylko mogę.- odparłam, a przyjaciółka podziękowała mi i rozłączyła się.
- Wracam do Londynu.- oznajmiłam.
- Kiedy?
- Teraz. Jak najszybciej.- mruknęłam. Zegar wskazywał wpół do 21, ale miałam nadzieję że będzie jakiś lot do Londynu. Szybko wróciłam do hotelu i zabrałam swoje rzeczy. Narzeczony usilnie próbował mnie namówić do zostania na wyspie.
- Muszę lecieć. Nat mnie potrzebuje, Aaron. Kocham Cię.- pocałowałam go krótko w usta i wsiadłam do taksówki która właśnie podjechała pod hotel. Po dziesięciu minutach byłam na lotnisku. Kupiłam bilet na lot do Londynu. W stolicy byłam po pierwszej. W automacie na lotnisku kupiłam sobie mocną kawę i pojechałam do przyjaciółki. Otworzyła mi drzwi i uśmiechnęła się ponuro. Miała czerwone od płaczu twarz. Usiadłyśmy w salonie.
- Natalie co się stało?- spytałam. Przytuliła się do mnie.
- Zerwałam zaręczyny.- załkała.- On... mnie zdradził.- wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją do siebie mocniej. Było mi jej szkoda, bo bardzo kochała Bena, a on ją tak po prostu zdradził. Miałam ochotę mu coś zrobić. Po chwili odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Dziękuję że przyjechałaś. Jesteś wspaniała.
- Potrzebowałaś mnie więc przyjechałam.
O siódmej wróciłam do domu. Na ekranie wyświetlała się wiadomość i kilka nieodebranych połączeń. Odczytałam wiadomość od Aarona i skasowałam połączenia od brata. Przed 13 wrócił Aaron z dziećmi.
- Mamo, a dlaczego wcześniej wyjechałaś?- spytała Victoria
- Ciocia Nat potrzebowała pomocy.- odparłam.
- A co się stało?
- Powiem Ci później, dobrze?- uśmiechnęłam się nieznacznie, a Vicky pokiwała głową i pobiegła do swojego pokoju.
- Co się stało?- zapytał mój narzeczony.
- Natalie zerwała zaręczyny z Benem.
- Co? Dlaczego?
- Zdradził ją.- Aaron pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jadę z nim pogadać.- pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu.
- Aaron.- zawołałam za nim. Usłyszałam dźwięk odpalanego silnika i usiadłam na sofie. Ściągnęłam pierścionek i zaczęłam nim obracać. Po wewnętrznej stronie była wygrawerowana data. 15. 01. 2009. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtego dnia.
Wytargałam torbę z pociągu i skierowałam się w stronę stacji metra. Po kilku minutach byłam na ulicy przy której mieszkał mój brat z kolegami. Otworzył mi niewiele wyższy ode mnie chłopak.
- Cześć, jestem Liz.- uśmiechnęłam się.
- Cesc. Miło Cię poznać.- uścisnął moją dłoń.
- Mogę wejść?- spytałam.
- Tak, pewnie.- odparł i przepuścił mnie w drzwiach. Z głębi mieszkania wyszedł mój brat z kumplem.
- Ty pewnie jesteś Elizabeth. Theo Walcott, miło Cię poznać.- przywitał się. Torbę zostawiłam w korytarzu i usiadłam z chłopakami w salonie. Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się.
- Ktoś się przeprowadza?- usłyszałam męski głos, i po kilku sekundach w salonie zjawiła się trójka mężczyzn.
- Twoja siostra, Wilshere?- zapytał wysoki blondyn z zadziornym uśmieszkiem.- Śliczniutka.
- Miło Cię poznać, Elizabeth. Jack o Tobie dużo opowiadał. Przepraszam za zachowania Nicklasa. On już taki jest.- odezwał się niższy od blondyna brunet.- Robin van Persie, a to Aaron Ramsey.
- Cześć.- przywitałam się. Spojrzałam w brązowe oczy Aarona i w tym momencie się w nim zakochałam.
- Mamo, włączysz nam bajkę?- zapytał James.
- Tak, jasne.- uśmiechnęłam się i włączyłam kanał z bajkami. Na obiad zrobiłam naleśniki i zaniosłam je dzieciom.
Było tak cudownie, tylko znowu ten Ben :/
OdpowiedzUsuńNiech Nat będzie z Alexisem, w końcu jest wolny :P